poniedziałek, 30 grudnia 2019

Wspomnienie ze szlaku naftowego Wrocanka – Borysław

Pani Zofia Sznajder z domu Szydło urodzona 19 kwietnia 1927 roku we Wrocance.

Jak wielu Wroceniaków wyjechała z rodzicami nafciarzami w 1931 roku do Borysławia. Tam też uczęszczała do ochronki prowadzonej przez mateczki. Ochronka ta była ufundowana przez hrabinę Potocką dla dzieci pracowników naftowych. W 1931roku przyszła na świat jej siostra Danuta i po jej urodzeniu, na krótko, z mamą Bronisławą wrócili do Wrocanki. Ojciec Jan Szydło pozostał w Borysławiu, tam też ukończył szkołę dla nafciarzy. Pracował przy wydobyciu ropy naftowej w firmie POLMIN. Do szkoły powszechnej uczęszczała w Borysławiu na ul. Pańskiej, tam uczyły się dzieci wielu narodowości i różnych wyznań. Atmosferę w szkole wspomina jako bardzo życzliwą. W Tustanowicach wybudowano szkołę prywatną tylko dla Polaków, do której uczęszczała do 1939 roku. Była to szkoła o wysokim poziomie nauczania, język niemiecki dobrze szlifowany przydał się jej w czasie wojny. Obok znajdowała się szkoła dla Ukraińców. Stosunki międzyludzkie były bardzo serdeczne. Każde wakacje spędzała u rodziny na Niżnej Łące.

Po wkroczeniu wojsk niemieckich pozamykano szkoły, ale żyło się dobrze. Ojciec Pani Zofii kupił dom, w którym nie zdążyli zamieszkać, bo został zarekwirowany przez wojsko. Po wycofaniu wojsk niemieckich, mieszkańcy pozostali pod rządami rosyjskimi i zaczęły się niekorzystne zmiany, relacje sąsiedzkie uległy raptownie pogorszeniu. Zaczęło brakować żywności, prześladowania narodowościowo-wyznaniowe mocno dawały się odczuć. Część Polaków wywieziono na Sybir – z rodziny pani Zofii Tkaczyk: Władysław i Guzik Józef z Niżnej Łąki. Na zmianie z panem Janem Szydło pracowali Ukraińcy. Jeden z nich spowodował wypadek śmiertelny i ojciec pani Zofii miał ogromne nieprzyjemności; mimo że nie był winny to bał się zemsty. Takie nastały czasy. Wojna zmieniła wszystko. Wycofujące się z Borysławia wojska rosyjskie niszczyły szyby, paląc je. Zaczęło robić się niebezpiecznie, i Polacy zaczęli uciekać z obawy przed Ukraińcami. Ojciec Pani Zofii dbając o bezpieczeństwo rodziny załatwił formalności wyjazdowe, kupił dorożkę z zaprzęgiem i wyruszyli w drogę do Wrocanki. Do nich dołączyło się dwóch panów na rowerach. Jednym był pan Kurzyński z Iwonicza. Po drodze nocowali u polskich rodzin, gdzie przyjmowano ich bardzo serdecznie. Po wielu perypetiach, często uciekając przed bandami, dotarli do Leska i tu napotkali następne nieszczęście – most został wysadzony, a poziom wody na Sanie był bardzo wysoki i nie można było pokonać jej przepływając w bród. Trzeba było wrócić się do Przemyśla. W czasie tej podróży pani Zofia zachorowała, ale na szczęście spotkali dobrego żołnierza, ślązaka, który zaopiekował się nimi, przyprowadził lekarza Niemca i zaopatrzył ich w konieczne leki. Również załatwił przejazd mostem przeznaczonym tylko dla taboru wojskowego.

Po dotarciu do Birczy, w zlewni mleka nakarmiono wszystkich i po odpoczynku wyruszyli w dalszą drogę. Do Miejsca Piastowego dotarli w lipcu 1944 roku, gdzie przygotowano im bardzo serdeczne przywitanie.

Po powrocie do Wrocanki dotknęła ich następna tragedia – dom rodzinny w czasie frontu uległ spaleniu i znów od początku trzeba było się dorabiać.

Znajomość z przyszłym mężem naszej cioci Zosi, Janem Sznajdrem, pochodzącym z Miejsca Piastowego, trwała od Borysławia, gdzie przebywał on ze swoim ojcem. W 1947 roku wyszła za mąż. W 1948 roku urodziła córkę Terenię. Jednak następne nieszczęście dotknęło ich rodzinę – w 1949 roku zginał tragicznie w wypadku maż cioci, która została sama z 11-miesięczną córką, spodziewając się drugiego dziecka – syna Janusza, który urodził się po śmierci jej męża. Dzięki swoim wspaniałym rodzicom, którzy otaczali ich opieką przetrwała te ciężkie chwile.

Na szlaku naftowym było wielu naszych rodaków z Wrocanki i Niżnej Łąki. Wśród nich Józef Adamik, mój pradziadek – pracował na szybach w Rumunii, gdzie został poparzony w czasie wypadku. Adamik Kazimierz, brat Józefa, sprawował funkcje kierownicze na szybach naftowych w Borysławiu. Stec Józef, mój dziadek – nafciarz, pracował w Borysławiu i Tunisie. Guzik Józef – nasz wujek, grał w orkiestrze w Borysławiu.

Mimo tych przeżyć ciocia Zofia dożyła wspaniałych lat, ukończyła 93 rok i jest w bardzo dobrej kondycji. Jest osobą pogodną, bardzo miłą i nadal elegancką, tak jak na rodzinę nafciarzy przystało. Cieszy ją każda chwila i często myślami powraca do czasów związanych z Borysławiem. Dlatego też za zgodą naszej cioteczki Zosi pragnę te wspomnienia utrwalić na papierze i dotrzeć do Państwa serc – może to będzie początek wspomnień o szlaku naftowym.

Maria Walczak z rodziny Steców i Adamików

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Życzenia na Boże Narodzenie

Na Boże Narodzenie Życzymy wszystkim naszym Rodakom Świąt pachnących polską jodłą oraz stołu wigilijnego wzbogaconego wzajemną miłością.


fot. Maria Walczak

piątek, 13 grudnia 2019

Komańcza – Pastwiska. IX Beskidzki Rajd Śladami Dwóch Kardynałów

Roraty 2019 z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim skłoniły mnie do napisania relacji z rajdu który odbył się 3 sierpnia 2019 r., w którym braliśmy udział z Rafałem, Gośką i Bogdanem. Komańcza była miejscem internowania Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W Klasztorze Sióstr Nazaretanek znajduje się piękna przytulna kaplica, w której odbywają się nabożeństwa, a obok niej małe muzeum Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego z czasu Jego pobytu w Komańczy. Przebywał tu od 25 10.1955 r. do 26.10.1956 r. Przed klasztorem znajduje się kamienny pomnik Prymasa. W klasztorze Sióstr Nazaretanek i okolicach Komańczy przebywał w 1953 r. również ks. Karol Wojtyła, który kochał Bieszczady i Beskid Niski, bo jeszcze był tutaj trzykrotnie w 1958, 1963 i 1975 r. Dlatego już po raz 9 odbył się rajd Śladami Dwóch Kardynałów. W rajdzie brało udział ponad 200 osób z całej Polski i Słowacji, a nie było łatwo bo trzeba było pokonać 35 km podążając górami. Pogoda była jednak piękna a tereny przyrodniczo urokliwe i zachwycające.

zdj. M. Walczak i B. Staroń

poniedziałek, 18 listopada 2019

Egzotyczny grzyb we Wrocance

Zadzwonił do mnie kolega Stasiu Wilk, grzybiarz, że znalazł dziwnego grzyba, który przypomina wyglądem ośmiornicę, więc mówię "zrób zdjęcie i prześlij do mnie". Dziwne okazy grzyba, ciekawe, niespotykane dotąd na naszych terenach, wyrosły w ogrodzie przy ul. Krośnieńskiej we Wrocance. To okratek australijski, czyli tzw. "palce diabła". Zdjęcie wykonane jest przez pana Stasia 7.11.2019 r. Ten egzotyczny gatunek grzyba zwraca na siebie uwagę ciekawą barwą, kształtem i cuchnącym zapachem. Młody owocnik tego grzyba tzw. "czarcie jajo" ma 2,5 cm średnicy, jest kulisty lub gruszkowaty białawoszary – z niego wyrasta od 4 do 8 ramion o długości 5-8 cm, które mają kolor cielistoczerwony i są podobne do macek ośmiornicy.

Maria Walczak

sobota, 26 października 2019

Odpust w Łopience

Wiele razy byłam w pięknej cerkwi w Łopience, lecz po raz pierwszy – 6 października – uczestniczyłam w całym nabożeństwie odpustowym. Rok temu byliśmy tam z uczniami dukielskimi i tam też spotkaliśmy ks. Piotra Bartnika, który ciężko pracował fizycznie przy obejściu cerkwi, zapraszając nas na odpust. Jest to miejsce szczególnie piękne, tajemnicze, gdzie turyści czują się jak w swojej ulubionej parafii. Moja koleżanka Ewka, turystka, zorganizowała wyjazd w to magiczne miejsce i dołączył do nas Boguś. I tak spełniły się nasze marzenia – pogoda była przekorna, ale w sercach gorąco. Drogę do Łopienki przeszliśmy super ścieżką wykonaną przez Nadleśnictwo Baligród. Nabożeństwo braterskie pod przewodnictwem dwóch arcybiskupów, abp. seniora Józefa Michalika i abp. Eugeniusza Popowicza Metropolitę Przemysko-Warszawskiego kościoła greckokatolickiego. Różaniec i pieśni w dwu językach, wszystkie zwrotki śpiewane przez panią Agatę Rymarowicz. Modlitwy do Najświętszej Bogarodzicy Maryi, nabożeństwo wschodnie z litanią, przepiękne śpiewaną przez abp. E.Popowicza, Msza Święta pod przewodnictwem abp. J. Michalika, piękne homilie, procesja wokół cerkwi, poczęstunek chlebem oraz pamiątkowe obrazki z wizerunkiem Matki Bożej Łopieńskiej Pięknej Miłości – jako pamiątka udziału w XX powojennym odpuście w Łopience... Śpiew roznosił się aż na Korbanie, było "100 lat", "Mnohaja lita" i życzenia "Przez ręce Maryi". No i oczywiście wszyscy w strojach turystycznych i brudnych butach.

Jak prawdziwi turyści jeszcze zdążyliśmy zaliczyć Sine Wiry.

Maria Walczak

poniedziałek, 30 września 2019

Rozaliada 2019

Kolejna edycja naszego festynu rodzinnego Rozaliady odbyła się w niedzielę 1 września, nastroje dopisywały więc wszystkim zupełnie wakacyjne. Letnia pogoda dopisała, a tegoroczne spotkanie zwieńczył występ Majki Jeżowskiej. Dziękujemy wszystkim uczestnikom, gościom i każdemu, kto przyczynił się do uświetnienia imprezy swoją pasją i zaangażowaniem. Przywołajmy ten radosny czas w kilku *fotograficznych kadrach.









Więcej: TUTAJ.

piątek, 30 sierpnia 2019

środa, 17 lipca 2019

Bezpłatne napoje dla dzieci z Wrocanki

W sobotę (20 lipca) w godz 11-13 w domu ludowym będą wydawane bezpłatnie napoje (w butelkach 1/2 litra) dla dzieci z Wrocanki w wieku 3-18 lat. Spragnionych zapraszamy!

poniedziałek, 6 maja 2019

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Niezapominajkowa przypominajka

W kwietniu obok zbiorników wodnych obserwujemy migracje żab i ropuch. Najgorzej jest tam gdzie obok zbiorników czy rowów z wodą wiedzie asfaltowa droga, bo tam dochodzi do krwawej masakry tych płazów. Rok temu w okolicy stawu w Niżnej Łące Emilka Wernej razem z mamą przenosiła ropuchy do stawu /artykuł z 2018 r/. Ale w tym roku znów to samo – codziennie około 50 sztuk rozjechanych przez samochody ropuch w tym pięknym przyrodniczym zakątku.

ROPUCHA szara /BUFO bufo/ objęta ochroną, zasiedla środowisko lądowo wodne. Samce są mniejsze od samic – mają 9 cm, podczas gdy samice około 20 cm – posiadają skórę szaro-beżową z brodawkami, oczy eliptyczne z poprzecznymi źrenicami. Samców jest czterokrotnie więcej niż samic, dlatego próbują zdobyć sobie partnerkę już po drodze /zdj./ chwytając ją mocno kończynami i siedząc na jej grzbiecie. Na zachodzie Europy buduje się ropusze płotki i tunele. NASZE INTERWENCJE SĄ SKUTECZNE, BO SIATKA POJAWIŁA się również przy stawie na Niżnej Łące 11 kwietnia 2019 r.

Zatrzymajmy się na chwilę przy zbiornikach wodnych, wsłuchując się w rechot i kumkanie naszych Polskich żab.

Maria Walczak

niedziela, 21 kwietnia 2019

Życzenia wielkanocne

RADOSNYCH ŚWIĄT, WIELU ŁASK OD ZMARTWYCHWSTAŁEGO CHRYSTUSA, SMACZNEGO JAJKA I WIOSENNEGO NASTROJU Z PIĘKNĄ PRZYRODĄ WROCEŃSKĄ

........dla wszystkich Wroceniaków na całym świecie

od Stowarzyszenia Nasza Wrocanka /fot. Maria Walczak/

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

poniedziałek, 11 marca 2019

niedziela, 3 marca 2019

Symptomy wiosny – po prostu z natury

W moim ogródku zakwitły śnieżyczki, a nad Jasiołką lepiężniki białe. Pięknie prezentują się obsypane kotkami wierzby iwa i kwitnące leszczyny. Niebo nad Jasiołką jest przepiękne, zmieniające się dynamicznie. Dlatego na tle starodrzewu wierzbowego wygląda bajecznie.

Jednak oczarował mnie OCZAR który zakwita w środku zimy, a wystarczy kilka dni odwilży, aby ten magiczny krzew Azjatycki okrył się pięknymi żółtymi frędzelkowatymi kwiatami. Nie szkodzi mu potem nawet kilkunastostopniowy mróz, a wręcz przeciwnie – kwitnie wtedy dłużej, kurczy płatki i zwija je dzięki regulacji dopływu wody.

Ale nie jestem miłośniczką obcych gatunków – wolę nasze rodzime, pięknie wkomponowane w naturalne środowisko. Można obserwować wierzbę iwę jak okazałe kotki męskie zmieniają się ze srebrzystych w żółte bogate w pyłek, na których uwijają się pracowite pszczoły. Lubimy dekorować wiosennymi bukietami bazi nasze mieszkania, ale też nasze palmy wielkanocne muszą je posiadać.

Maria Walczak

piątek, 15 lutego 2019

Galeria: Opłatek 2019

Nim ostatnie śniegi przeminą i wyjdzie nam naprzeciw Tłusty Czwartek, wspomnijmy radości świątecznego opłatkowego spotkania (13 I 2019).



[Galeria: Opłatek 2019]

poniedziałek, 4 lutego 2019

sobota, 26 stycznia 2019